
Niedziela, pobudka 6.15. Nie ma spania! Idziemy biegać... do parku.
Kama wielkie zaskoczenie, rano wychodzimy poza podwórko, co jest?
Przemyślenia Kamy:
Idziemy, w parku czeka na nas przyjaciółka mamusi (mnie:P).

Wchodzimy pod górkę. Kama co jest? One zaczynają biec! Prześcignę je! Uf, ale się zmęczyłam. Teraz będę szła! Tylko zwolniłam a tu już Kamaaa chodź tu! No to biegne. Stajemy, zapina mi smycz. Idziemy do drugiego parku. Co jest? Znowu wolność od smyczy. Widzę psa, czemu jego pan nie da się nam obwąchać? Tylko krzyczy na niego, że się go nie słucha? Biegniemy. Jestem przed nimi :D Znowu na smycz. Mama (ja) chyba boi się, że będę ganiać za kaczkami w wodzie. I ma rację! Stajemy. ,,Mama'' i ,,ciocia'' tupoczą nogami, machają rękoma. O co im chodzi? Idziemy, ja znowu na smyczy. Stoimy, chyba na przejściu. Dlaczego nie możemy iść, tylko ciągle słyszę STÓJ? Przecież nic nie jedzie! Idziemy, mijamy wiele hałaśliwych małych psów, które próbują mnie zjeść. Pff, nie uda im się. Wolność! Bez smyczy, ale znowu trzeba biec! Nie będę się z nimi ścigać, będę szła powoli. Ja biegnę, a one ciągle Kamaaaaaaaaaaa, chodź....... To co, że jestem 15m za nimi? Mam 7 lat, nie jestem już taka szybka. Stoją i czekają na mnie. Znowu smycz. Przechodzimy przez ulicę. Znowu schody! O nie! Ale widzę po ich minach i twarach, że już chyba nie będą biec. Ha, nie mylę się! Idziemy, idziemy chyba z 20 min. Mama bierze jakiś patyk. Co?! Mam za nim biec? No dobra, ale tylko chwilę! Czemu one mnie gonią? Ucieknę im! O ptaki! Są lepsze niż jakiś badyl. Siadają na ławce. Usiądę z nimi! Czemu mnie zganiają i śmieją ze mnie? To nie fair.! Znowu wstają i idą na inną ławkę. Mówią, że ją pobrudziłam. Pff. Widzimy pana z psem. Mama zapina mnie na smycz. Mówi coś, że przed chwilą ten pan bił tego psa smyczą! Dlaczego? Przecież nam psiakom można wszystko wytłumaczyć! One siedzą na ławce, a ja chodzę i węszę. Znowu idziemy, znowu smycz. Idziemy na podwórko Milki i babci mojej mamusi.One siadają na drabinkach i puszczają z telefonów muzykę (chyba), a ja chodzę, kopię, i bawię się w trawie. Ciocia gdzieś idzie, a mnie woła mama. Chyba idziemy już do domu! Nareszcie! Ale nie jeszcze do parku. Nie mam już siły! Będę szła powoli może się kapnie o co chodzi. Doszliśmy tylko do połowy wałów. Zdążyłam pobawić się z Sonią. Fajna jest! Mama siada na murku, podchodzę do niej. Odpoczniemy, ona mnie głaszcze i znowu idziemy! Już do domu!
______________________________________________________________________________
To chyba najdłuższa notka na tym blogu:P
Będę szczęśliwa jak przeczytacie chociaż połowę:)
Co do zdjęć to mam 2. Przesłałam przez google +.
Pozdrawiamy!